USA: Najbardziej absurdalny raport o zatrudnieniu w historii najnowszej

Na pierwszy rzut oka, raport dotyczący rynku pracy był fenomenalny, a już na pewno taki, jakiego nikt się nie spodziewał. Zaczynając od góry: BLS (Bureau of Labor Statistics, urząd ds. statystyk zatrudnienia – przyp. BEZPUDRU) ogłosił, że w styczniu Stany Zjednoczone niespodziewanie dodały 353 tys. „miejsc pracy” – najwięcej od stycznia 2023 roku (kiedy wynik wyniósł 482 tys. w porównaniu do 131 tys.), podwajając konsensus prognozowy wynoszący 185 tys., a także przekraczając najwyższą prognozę Wall Street (300 tys. z Natixis).

Podstawowe wskaźniki były doskonałe pod każdym względem, począwszy od stopy bezrobocia, która ponownie nie podniosła się – zgodnie z „regułą Sahma” zaprzeczając głosom, że recesja mogła już się zacząć – aż po przeciętne wynagrodzenie godzinowe, które niespodziewanie wzrosło z 4,1% (przed rewizją) do 4,5%, najwyższego poziomu od września ubiegłego roku, kwestionującego narrację Fed o deflacji…

…albo tak by było, gdyby ktoś nie wpadł na to żeby sprawdzić, jak doszło do wzrostu przeciętnego wynagrodzenia: cóż, okazuje się, że ponieważ przeciętne wynagrodzenie godzinowe jest ułamkiem, nie wzrosło ono z powodu skoku faktycznych płac, ale – że są to zarobki w określonym czasie – „wzrosły”, ponieważ BLS postanowił znacznie zmniejszyć szacowaną średnią liczbę godzin każdego zatrudnionego 34,3 do zaledwie 34,1 – co może nie brzmieć dużo, ale ostatnim razem, gdy szacowany średni tydzień pracy był tak krótki, było to podczas zamknięcia gospodarki z powodu covid-19. Wyłączając lockdown, trzeba by sięgnąć aż do 2010 roku, aby znaleźć tydzień pracy o tak niskiej intensywności.

I jeśli chodzi o rewizje, to ich było sporo: w styczniu BLS przeprowadził coroczne „coroczne ponowną kalibrację i aktualizację czynników dostosowania sezonowego”. Krótko mówiąc, to, co do grudnia było spadkiem miejsc pracy, zostało cudownie przekształcone we wzrosty, jak pokazano na poniższym wykresie.

Dla tych, którzy pytają – rewizje miały jednoznacznie na celu stworzenie wrażenia, że rynek pracy zwalnia znacznie słabiej, niż to ma miejsce. Weźmy pod uwagę: przed rewizją średni miesięczny wzrost miejsc pracy w 2021 roku był praktycznie niezmieniony (606 tys. przed rewizją w porównaniu do 604 tys. po), a podczas gdy średni wzrost miesięczny w 2022 roku został skorygowany bardziej (z 399 tys. do 377 tys.), tak, aby dane z 2023 roku wydawały się lepsze, a rzeczywiście średni wzrost miesięczny w 2023 roku został skorygowany z 225 tys. do 255 tys.
Byłoby to świetne, gdyby tylko nie było to prawie całkowicie spowodowane ostatnimi zmianami BLS w zakresie czynników sezonowych, które przeszły od śmiesznych do pełnego cyrku, jak pokazuje poniższe porównanie skorygowanych danych odnośnie zatrudnienia BLS a danych ADP. Trend jest jasny: dane podawane przez administrację Bidena wyraźnie rosną, podczas gdy te bezstronnej ADP (która bezpośrednio zapisuje liczby zatrudnienia w firmach i jest znacznie dokładniejsza) pokazuje przyspieszający się spadek.

A jeśli chodzi o dostosowania sezonowe, to styczniowy wynik to praktycznie same dostosowania sezonowe, ponieważ podczas gdy dostosowane sezonowo miejsca pracy wzrosły o 353 tys., niedostosowane spadły o 2,635 miliona, dając różnicę 3 milionów miejsc pracy.

Innymi słowy, zaledwie 10% błąd w dostosowaniu sezonowym (około tego, gdzie się mieści) zniweczyłby cały wzrost i uczyniłby styczniowy przyrost spadkiem. Z drugiej strony jest to jednak cecha każdego styczniowego raportu o miejscach pracy, ponieważ, jak pokazuje poniżej, rzeczywista zmiana miejsc pracy w pierwszym miesiącu roku wynosi od 2,5 do 3 milionów w dół!

Ale jest w tym więcej niż tylko oparcie przez administrację Bidena „sukcesów”na dostosowaniach sezonowych: gdy przyjrzeć się dokładniej raportowi o miejscach pracy, pojawiają się wszytkie rodzaje nieprzyjemnych rzeczy… takich jak najnowsze rozbieżności między tymi badaniami, a dokładniejszymi, opierającymi się na danych z gospodarstw domowych. Mianowicie, podczas gdy BLS twierdzi, że w styczniu dodano 353 tys. miejsc pracy, badanie dla gospodarstw domowych wykazało, że liczba zatrudnionych pracowników spadła ponownie, tym razem o 31 tys. (z 161,183 tys. do 161,152 tys.).

Oznacza to, że podczas gdy badanie miejsc pracy osiąga nowe wszechczasowe rekordy każdego miesiąca od grudnia 2020 roku (kiedy to według BLS Stany Zjednoczone miały ostatni miesiąc utraty miejsc pracy), poziom zatrudnienia ledwie drgnął w ciągu ostatniego roku. Co gorsza, jak pokazuje poniższy wykres, w ciągu ostatnich 4 lat pojawiła się ogromna rozbieżność między dwiema seriami, tak że liczba zatrudnionych pracowników musiałaby wzrosnąć o 9 milionów (!), aby dogonić to, co BLS twierdzi o sytuacji zatrudnienia.

Jest więcej: przechodząc od oceny ilościowej do oceny jakościowej, ukazuje się, jak okropny jest skład „nowych miejsc pracy”. Weźmy pod uwagę nastepujące: BLS raportuje, że w styczniu 2024 roku Stany Zjednoczone miały 133,1 miliona miejsc pracy na pełny etat i 27,9 miliona miejsc pracy na część etatu. No cóż, to świetne… do momentu, gdy spojrzymy wstecz o jeden rok i zobaczymy, że w lutym 2023 roku Stany Zjednoczone miały 133,2 miliona miejsc pracy na pełny etat, czyli więcej niż rok później! I tak, cały wzrost zatrudnienia od tego czasu był w miejscach pracy na część etatu, które wzrosły o 870 tys. od lutego 2023 roku (od 27,020 miliona do 27,890 miliona).

Oto podsumowanie struktury zatrudnienia w ciągu ostatniego roku: wszystkie nowe miejsca pracy sa na niepełny etat.

Ale jest jeszcze więcej, bo właśnie wchodzimy w szczyt sezonu wyborczego, zwłaszcza w kontekście kryzysu imigracyjnego celowo spowodowanego przez administrację Bidena, która liczy na sprowadzenie milionów nowych demokratycznych wyborców (może Stany Zjednoczone mogą przeprowadzić wybory prezydenckie w Hondurasie lub Gwatemali, przecież to ich obywatele będą nielegalnie oddawać kluczowe głosy w listopadzie) – w styczniu liczba pracowników urodzonych w kraju znowu spadła, tym razem o ogromne 560 tys. do zaledwie 129,807 miliona. Dodajmy do tego dane z grudnia, a dostaniemy prawie rekordowy spadek o 1,9 miliona pracowników urodzonych w kraju w zaledwie ostatnich 2 miesiącach!

Innymi słowy, nie tylko wszystkie nowe miejsca pracy w ciągu ostatnich 4 lat dotyczyły wyłącznie pracowników urodzonych za granicą – od lipca 2018 roku nie było żadnego tworzenia miejsc pracy dla pracowników urodzonych w kraju!

źródło: Fed FRED Native Born and Foreign Born
To ogromny problem – zwłaszcza w czasie fali nielegalnych imigrantów na granicy – i zaraz stanie się to ogromnym skandalem politycznym, bo gdy nadejdzie nieuchronna recesja, będą miliony rozwścieczonych bezrobotnych Amerykanów domagać się bardziej dokładnego wyjaśnienia tego, co się stało – czyli otwartych przez administrację Bidena wrót nielegalnej imigracji.
Administracja Bidena zrobi wszystko, co w jej mocy, aby zapewnić, że przed listopadem oficjalnie nie będzie recesji… dlatego po zakończeniu wyborów, całe ekonomiczna piekło wreszcie się uwolni. Do tego czasu jednak spodziewajcie się, że dane dotyczące miejsc pracy będą stawały się coraz bardziej absurdalne.
Źródło: Zerohedge