W najnowszym akcie wielomiesięcznego politycznego dramatu, który doprowadził do unieważnienia wyborów i postawienia ich zwycięzcy w stan oskarżenia za rzekome „przestępstwa polityczne”, 38-letni konserwatywny narodowiec George Simion zdecydowanie zwyciężył w pierwszej turze powtórzonych wyborów prezydenckich w Rumunii. Teraz zmierzy się 18 maja w drugiej turze z centrowym burmistrzem Bukaresztu, Nicusorem Danem.
Simion, lider partii Sojusz na rzecz Zjednoczenia Rumunów (AUR), nie kryje inspiracji Donaldem Trumpem, nazywając swój ruch „partią trumpistowską” i obiecując „uczynić Rumunię znów wielką”. Jego zwycięstwo jest ciosem dla zachodnich liberałów, którzy po wyborczych sukcesach w Kanadzie i Australii zaczęli odzyskiwać pewność siebie.
Choć jego zwycięstwo w pierwszej turze było spodziewane, wyniki sondaży znacząco zaniżyły jego poparcie. Simion zdobył aż 41% głosów, podczas gdy prognozy dawały mu zaledwie 30%. Dan uzyskał 21%, minimalnie wyprzedzając Crina Antonescu z koalicji rządzącej, który otrzymał 20%. Eksperci wskazują, że Simion ma realną szansę na zwycięstwo w drugiej turze, zyskując poparcie wyborców innych ugrupowań, których poglądy są bliższe jego linii ideowej. – „Simion ma obecnie szerszy potencjał elektoratu niż Dan” – skomentował politolog Cristian Pîrvulescu dla agencji Reuters.
„Zwycięstwo rumuńskiej godności… Pomimo przeszkód, manipulacji i prasy opłacanej, by nas dzień po dniu oczerniać, Rumuni się podnieśli” – powiedział Simion po ogłoszeniu wyników.
Wybory są uważnie obserwowane przez zachodnie stolice, gdyż ich wynik może zasadniczo zmienić układ sił w relacjach Rumunii z Unią Europejską i NATO. Choć Simion krytykował oba te twory, nie należy oczekiwać, że doprowadzi do wyprowadzenia Rumunii z któregoś z nich. Przed wyborami jasno deklarował, że nie planuje wyjścia z NATO czy UE, a wręcz domagał się zwiększenia europejskich wydatków wojskowych i kontynuacji sankcji wobec Rosji. W rozmowie zFinancial Times stwierdził:
- „Nasze stanowisko nie ulegnie zmianie. 80% Rumunów chce być w NATO i w Unii Europejskiej. To nie jest przedmiotem negocjacji.”
- „Rosja Putina była i jest jednym z największych zagrożeń dla państw europejskich, szczególnie dla nas, dla państw bałtyckich i dla Polski.”
- „Bez wspólnego bloku geopolitycznego, jakim jest NATO pod przywództwem USA, jesteśmy w poważnym niebezpieczeństwie.”
Mimo że dla zagranicznych komentatorów wybory mają wymiar geostrategiczny, rumuńska opinia publiczna kieruje się głównie frustracją wobec wieloletniej korupcji i niekompetencji klasy politycznej. – „Simion to główny wyraziciel silnych nastrojów antysystemowychw społeczeństwie rumuńskim” – zauważył Radu Magdin w rozmowie z Politico.
Simion zapowiedział, że jeśli zostanie prezydentem, powoła do rządu Calina Georgescu – być może na stanowisko premiera. Georgescu, nacjonalista i były urzędnik ONZ, niespodziewanie wygrał pierwszą turę wyborów prezydenckich w listopadzie 2024 roku, ale dwa dni przed drugą turą Sąd Konstytucyjny unieważnił wybory, powołując się na nieudowodnione zarzuty o rosyjską ingerencję.
W Rumunii miały miejsce masowe protesty przeciwko unieważnieniu listopadowych wyborów prezydenckich oraz zakazowi kandydowania ich zwycięzcy (Vadim Ghirda, AP za France24)
Georgescu został później pozbawiony prawa kandydowania i w lutym aresztowany pod orwellowskimi zarzutami szerzenia „fałszywych informacji” oraz „podżegania do działań przeciwko porządkowi konstytucyjnemu”. Po zwolnieniu sąd zakazał mu występowania w mediach i prowadzenia kont w mediach społecznościowych. Każdy z tych kroków spotkał się z falą masowych protestów ulicznych. Oprócz kampanijnych przewinień, Georgescu oskarżono także o współtworzenie organizacji „o charakterze faszystowskim, rasistowskim lub ksenofobicznym”.
Bez względu na swoje stanowisko wobec Zachodu, Simion stoi dziś przed historyczną szansą, by dołączyć do grona narodowo-konserwatywnych przywódców Europy Środkowej, obok Viktora Orbána i Roberta Fico. Chyba, że lewica po raz kolejny znajdzie sposób, by uniemożliwić zwycięstwo kandydatowi prawicy, który cieszy się poparciem narodu.